Druga Kristen Steward, z tymże popadł w inną skrajność. Czy to morderstwo, gwałt, seks- zawsze ta sama mina, zawsze się cieszy.
Ee tam, nie zgodzę się. Freddie bardzo mi się podoba w roli Normana (przypuszczam, że chodzi Ci o Bates Motel).
"Czy to morderstwo, gwałt, seks- zawsze ta sama mina" - Norman Bates raczej nie powinien być szczególnie ekspresyjny w wyrażaniu swoich emocji. W końcu to przyszły psychopata, a tacy często są cisi i niepozorni.
"zawsze się cieszy." - no gdzie niby? Bardzo rzadko się uśmiecha czy śmieje. No może jak rozmawia z tą idiotką Bradley, ale tak poza tym to nie.
A tak w ogóle to oglądałaś oryginalną Psychozę? Jak dla mnie tak właśnie powinien wyglądać nastoletni Bates.
absolutnie się zgadzam, czy to puka panienkę, czy mu matke gwałcą zawsze te same nieco ściągnięte usta, wyraz twarzy jakby miał się rozpłakać. jest strasznie irytujący i ciapowaty w tej roli
wyjasniam po raz kolejny, jedyne co tu jest tępe to raczej autorka tej wypowiedzi, gosc jest w tym filmie schizofrenikiem, a oni maja taką twarz bez mimiki właśnie, profesjonalnie się na to mówi "blady afekt"
Widać że autorka wypowiedzi po pierwsze nie jest zagłębiona w temat, a wypowiada się, a po drugie... albo nawet nie będę wypowiadać się na temat "<3" :D
Niestety ale taka jest prawda. Mowi sie , ze gra schizofrenika w Bates Motel i dlatego ma ciagle taka sama mine -_- ale to glupia wymowka ,on poprostu jest taki nonstop nawet w .... wywiadach. Nie mowmy na cos co jest slabe , ze jest dobre bo tak nie jest , aktorem jest mocno przecietnym , zeby go nie obrazic i tyle.
Niestety, zgadzam się. Niby Freddie odrobił lekcje, jeśli chodzi o gestykulacje, aparycje, nawet pierwsze wrażenie wizualne, wszystko się zgadza. Ale mimika. Perkins był w tym perfekcyjny, dla mnie nadal definicją szaleństwa jest jego mina na sam koniec filmu i właśnie tego brakuje mi u Freddiego, dajmy na to, gdy ma swoje "wyłączenia". Więcej...czegokolwiek na twarzy, kiedy przestaje ukrywać, że jest psycholem.