Russell Crowe nadaje się do komedii tak samo, jak Jackie Chan do horroru. Czyli wcale. Wypada sztywno, sztucznie i kompletnie nieśmiesznie. Scenki komediowe w tym filmie są tak sztampowe, że aż zęby bolą. Ha ha, pies obsikał panu nogawkę - jakie to śmieszne i nowatorskie! Francuzi i Francja oczywiście pokazane tak stereotypowo, że zastanawiałam się, czy to aby nie parodia.. Idąc za stereotypami, główny bohater niespecjalnie pasował do standardowego wizerunku Anglika.. cały czas miałam wrażenie, że to Amerykanin. Marion Cottillard w zasadzie robi to samo, co w Incepcji, tj. ładnie wygląda i stara się wyglądać melancholijnie.
Zszokowało mnie tylko to, że wyreżyserował toto Ridley Scott, całkiem niezły reżyser. Chyba miał jakieś zaćmienie.. ;)