i tylko niezły. Oczywiście jak dla mnie. :) Teoretycznie ma wszystko co się może w tego typu filmie podobać. Świetne aktorstwo. Męski Crowe, interesująca, zjawiskowa, by posłużyć się mocno nadużywanym zwrotem, Marion, prześliczna Abbie. Bardzo dobry Didier Bourdon w roli zarządcy winnicy. W Polsce mało znany, ale we Francji bardzo. To jeden z "Les inconnus" - słynnego w swoim czasie tria komików prześmiewców, trochę jak nasz kabaret Tey z Laskowikiem i Smoleniem. Na youtubie wciąż pełno ich skeczów. Piękna Prowancja, świetnie sfilmowana z bajkowym przymgleniem i przekolorowaniem. Ona naprawdę jest piękna. Niezłe dialogi, dużo celnych przekomarzań angielsko-francuskich. Kiedyś te dwie nacje się nienawidziły, zwłaszcza Francuzi Anglików, teraz tylko się droczą. I bardzo dobrze. :) Sporo zabawnych momentów. Ładne retrospekcje z dzieciństwa, kilka mądrości, w tym o moim ulubionym - winie. A mimo to film tylko niezły. Nie mam ochoty oglądać go ponownie. Nic już sie więcej nie dowiem, nie domyślę, bo wszystko co ważne zostało pokazane od razu. Żadnych głebi, żadnych drugich planów. Ot, zobaczyć, pośmiać się, zabawić i przejść do następnego.