Ten odcinek na początku filmu z piosenką "Alizee - moi lolità" idealnie pasuje do samego Russella Crowe'a, pomijając fakt postaci, przelewa się seksapil z nonszalancją do maksimum. Scena idealna dla zakłopotanego łobuza łamiącego serca ;-) Tym bardziej pasuje mu ta rola. Polecam, film do którego się wraca.